środa, 25 marca 2009

niedziela, 22 marca 2009

Shiba, obrót!

Shiba uczy się robić obroty. To jej drugi raz, więc jest nieźle. Jeszcze się zacina, ale pracujemy nad tym :)

wtorek, 10 marca 2009

Scrablowy Coro

foty z 01.03.2009:


darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

tulimy:

darmowy hosting obrazków

Nadrabiamy zaległości

Ostatnio pisałam tu pół roku temu, więc pora się przypomnieć. Ale po kolei.

Waga stadka z 28.09.2008:
Shiba (14 miesięcy) - 320 g /+20 od 04.08
Kreta (20 miesięcy) - 300 g /+ 30 od 04.08
(tak naprawde tyć zaczęły od momentu zmiany R&M duo na mieszankę)
Corleone (9 tygodni) 200 g /+ 30 od tygodnia

A to zdjęcie Cora i Cuja tuż przed wyjazdem tego drugiego do stałego domku.

Cujo wyjechał 5 października 2008 i od razu zrobiło się pusto. Corowi trochę smutno, bo nie miał się kim ganiać po klatce. Ale za to częściej przebywał ze mną i tulił się i miział.

Sesja zdjęciowa z 12.10.2008:

darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków darmowy hosting obrazków

19.10.2009:
W okolicach 27-go pójdziemy na kontrolę do Oazy i umówimy się na zabieg. Na pewno pierwsza poznasz termin.
Coruń nie smuta, ale widać, że chciałby z kimś pobrykać. Jak wsadzam rękę do klatki i go zaczepiam to tak śmiesznie się rzuca. Najpierw bałam się, że ząbków będzie używał, ale on używa języka. A jak wracam do domu z pracy i przechodzę obok klatki, to zawisa na prątach z minką "No jesteś! Bawimy się?"
Dzisiaj mnie rozczulił, aż miałam poczucie winy. Bo zabrał się za ciachanie pościeli. Na "nie wolno" przenosił sie kilka centymetrów dalej, ale siekał dalej. Po kilku "nie wolno" uniosłam go za kark i położyłam na pleckach. Wiedział smarkacz, że źle robi, bo się nie wyrywał, nawet nie próbował. A potem zwiesił głowę i przyszedł wtulić mi się pod szyję. Pogłaskałam go i przytuliłam, żeby wiedział, że już się nie gniewam. Po minucie poszedł biegać dalej, ale pościeli nie tykał. Ale ta jego mina skruszonego winowajcy będzie ze mną na długo.

21.10.2008:
Dzisiaj Coro był na pierwszej wizycie kontrolnej. Był przegrzeczny, został za to skomplementowany, wygłaskany i wycacany przed dr Kacprzak.
Maluch jest w pełni zdrowy. Serduszko pracuje jak trzeba, w płuckach czysto, brzuszek w porządku, kanały słuchowe OK, ząbki w normie, stan skóry bardzo dobry.
No i najważniejsze: w środę żegnamy się z jajkami.


A tak Coro miział się 28.10.2008:


29.10.2008, kastracja:
Jezu, czy człowiek oddając zwierzę do zabiegu zawsze czuje się tak podle jak ja?
Cora zostawiłam o 10.30, zabieg dopiero o 16.00. No i idąc z Oazy na przystanek niemal się poryczałam, że taka wiedźma ze mnie, że narażam go na stres i ból, że on teraz bidul siedzi tam i nie wie co się dzieje. Wiem, że Ci, którzy mają za sobą kilka zabiegów, w tym wycinaniu guzów itp, pomyślą, że przesadzam, ale do tej pory najgorsze, co robiono moim szczurom to... zastrzyki. Więc czuję się fatalnie, bo nie wiem, co się z nim dzieje, czy ma wodę itd. Buu.
***
Cora przyniosła mi dr Jałonicka. Mały był wybudzony, miał już kołnierz, z którym zaciekle walczył. Na stole jeszcze mu się łapki rozjeżdżały, ale jest coraz lepiej. Mały może już pić i jeść mokre (bo ziarenek nie włoży sam do pyszczka przez kołnierz).
Mam mu dawać antybiotyk (chyba enroxil) i lakcid. W piątek idziemy na kontrolę i zdjęcie kołnierza, za 10 dni na zdjęcie szwów.
Teraz chłopiec siedzi w chorobówce, na ręcznikach papierowych i ma focha.

***
Dr Jałonicka powiedziała, że tak ładnie się wybudził bo jest młody, zdrowy i silny. Myślałam, że będzie sflaczały, a tu nawet nie trzeba go dogrzewać, bo sam sobie ze wszystkim radzi.
Z oczkami już lepiej, teraz źrenice zajmują 3/4 oka.
Jałonicka zapytała z jakiej jest hodowli, bo cierpliwość Cora ją zaskoczyła. W ogóle nie było z nim kłopotu i nawet nie trzeba było przytrzymywać do zastrzyku domięśniowego
.

31.10.2008:
Przez przebywanie w chorobówce mały bardzo się garnie do człowieka. Dzisiaj próbowałam wlać w niego lakcid, powiedzmy, że się udało. A on zamiast strzelać fochy wypełznął do mnie, położył między piersiami i wlepiając we mnie te śliczne oczka leżał sobie i był głaskany kilkadziesiąt minut. A potem wywalił się kołami do góry i zasnął. To była dobra do okazja do skrócenia pazurków.
Niestety, ponieważ Pan Kombinator tak sprytnie się wygina, że jakoś dostaje się ryjkiem pod ogon, nie można jeszcze zdjąć kołnierza.


darmowy hosting obrazków

01.11.2008:
Wszystko zgodnie z planem. Trochę zasmuciło mnie, że Coro ma jeszcze kołnierz mieć, ale jak mus to mus. Spryciula nic sobie nie rozerwał, ale zaczął rozwiązywać jeden szew. Przez jeszcze dwa dni będzie je męczył, bo go swędzą, więc muszę go pilnować.
Pani dr sprawdziła też peniska malucha. Wczoraj zamiast męskości wyszło mu coś, co wyglądało jak biała świeczka. Obmyłam i zostawiłam, potem zniknęło. Dzisiaj okazało się, że wszystko jest ok.


03.11.2008:
Słodki misiaczek pokazuje różki. Nie chce brać leków (na szczęście wczoraj była ostatnia dawka), ciągle ściąga kołnierz i już nie raz przyłapałam go, jak jedno ucho miał wyjęte, boczy się i fochuje.
No i schudł. Będę chyba musiała mu kupić nutri.


04.11.2008:
Wiecie co, nie było Wielkiego Uwalniania Z Kołnierza. Tzn. było, ale nie takie jak miało być. Otóż Coro chyba czyta forum, jak mnie nie ma w domu, bo... sam się uwolnił jak byłam w pracy. Jak zbliżyłam się do klatki, spojrzał na mnie i wyglądał na bardzo dumnego z siebie. I naprawdę się uśmiechał! Nie mogłam go pozbawić tej radości i nie pakowałam go już w ten kołnierz. I tak długo wytrzymał.
Jak go wyjęłam, to pierwsze co zrobił, to wlazł mi do kaptura (w końcu się zmieścił) i się umył
.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

05.11.2008:
Kaptur to zdecydowanie ulubione miejsce Cora, którego od niedawna nazywam Bziumkiem (nie wiem czemu).

Przed chwilą Kreta przeżyła prawdziwy dramat. Zrzucam foty, nagle słyszę potworny hałas z klatki. Myślę: Shiba skacze. Ala hałas zbyt głośny, słychać szamotaninę. Pomyślałam, że muszą się nieźle prać, ale pisków brak, a one dawno się nie biły. Biegnę do klatki. Shiba spokojnie siedzi w doniczce, a po dnie klatki pełza koszyk.
Kreta najwidoczniej odgryzła koszyk, w którym siedziała, razem spadli, koszyk ją nakrył, a ona nie wiedziała jak się uwolnić. Jak ją wyjęłam oczy miała całe na wierzchu i zgrzytała ząbkami tak, że głuchy by usłyszał. Głupiutka bidula
.

darmowy hosting obrazków

08.11.2008, łączenie:
Coro zostawił dla wetek z oazy wszystkie szwy. Nawet nie chciał się z nimi żegnać. Moje kochane maleństwo.
Łączę od 20.00. Wcześniej każde zostało wykąpane w dość pachnącym szamponie. Postawiłam na neutralnym gruncie. każde zaczęło się myć i nie było żadnych spięć. Potem cała trójkę włożyłam do transportera. No i się zaczęło.
Jest odwrotnie niż myślałam. Shiba ma wszystko w d... Łazi po Corze, obsikuje go, już go nawet iskała, ale jeszcze nie przewróciła. Zachowuje się tak, jakby wiedziała, że jej pozycja alfy jest niezagrożona. Ale Kreta się stroszy. Oboje z Corem stają słupka, Kreta syczy i piszczy, kilka razy zdzieliła Cora, ale zawsze to ona pierwsza opada na ziemię i zastyga sztywno przy ścianie transportera. na Shibę też się stroszy i piszczy, ale dała się przewrócić do góry brzuchem. Coro przez większość czasu jest sztywny i czujny i najchętniej zwiałby z pułapki.
Masa pytań. Jak mam rozumieć ich zachowanie? Mogę jakoś pomóc się im ustawić? Jak długo może trwać zachowanie względem siebie Krety i Cora? Mogę ich włożyć na noc do wymytej klatki czy lepiej na noc rozdzielić?


09.11.2008:
Kreta mnie zadziwia, negatywnie. Coro leżał sobie na hamaku, a ta zołza podeszła do niego, chciała najpierw capnąć za ucho, a potem na biodro. Coro uniknął dziaba. Nie spodziewałam się tego po niej. Myślałam, że podkuli ogon i się podda.
Będę rozdzielać ich na noc i czas mojej nieobecności, ale w związku z tym mam pytanie. Bo docelowa klatka to ta duża dziewczyn. Dzisiaj Coro noc spędził w chorobówce, a dziewczyny w transporterze. Boje się, że zostawienie bab w ich klatce zwiększy ich poczucie władzy.
***
Wzięłam Cora i Kretę na fotel. Rozmiziałam oboje. Ścisnęłam je obok siebie, jedno przysnęło, drugie też. Kreta nawet pulsowała oczkami (2 raz przy mnie!). chciałam, aby obecność drugiego kojarzyła się z czymś miłym. Coro nawet 2 razy isknął Kretę. Teraz siedzą we trójkę w chorobówce, spięć nie było, ale Coro sztywnieje, kiedy któraś jest za blisko.

10.11.2008:
Klatka jest wyszorowana, wszystkie akcesoria również, szmatki są nowe, półka, koszyki, doniczka - wszystko wisi w innym miejscu. Hamaków na razie nie ma (był, ale Shiba odgryzła).
Dzisiejszą noc baby spędziły w chorobówce, Coro w klatce w ich donicy. Będę próbować wszystkich możliwych wariantów.

***
Nie rozumiem Krety. Ja nie wiem, ale wydawało mi się, że intruza trzeba wywrócić na plecy, zdominować, wyiskać, tak kilka razy i wsio. A Kreta? Kreta się czai, podchodzi do sztywnego Cora, obwąchuje nie dotykając, zbliża swój pysk do jego ucha i rozdziera paszczę. Tu im przerywam. Potem dokładnie tak samo, tyle że zębami chce chwycić za nos. I znowu ja przerywam, bo ten mały wypłosz nawet się nie odwraca. Zamarza w miejscu. Raz jak nie zareagowałam, to Kreta dziabła małego w nos, a ten z fikołkiem wyleciał poza koszyk. Nos na szczęście cały, uszy też. Nie wiem, czy to jeszcze terytorializm, czy już zołzowatość.

11.11.2008:
Wczoraj wieczorem zostawiłam Shibę z Corem samych w klatce, krety bez kontroli nie chciałam z nimi zostawiać. Jak wróciłam, szanowni państwo drzemali sobie przytuleni w donicy. Na noc Shiba poszła do Krety. Rano włożyłam panny do docelowej do Cora. Z Shibą od razu zaczęli się iskać i się tulą w donicy. Kreta siedzi piętro niżej i na razie nie było jeszcze żadnych niepokojących odgłosów z klatki.
***
Przed chwilą mały zwiewał przez klatkę. Kreta podchodzi no niego jak pies do jeża, szuka gdzie by tu dziabnąć, po czym w tempie kameleona otwiera pysk. Coro Za każdym razem ucieka i nic mu się nie dzieje, ale te zaczepki mnie niepokoją.

12.11.2008:
Panna Zołza pociągnęła Corka za ucho. Krwi nie ma, ale ucho czerwone i trochę naskórka się zdarło. Wkurza mnie ten babsztyl.

13.11.2008:
Kreta wczoraj dziabnęła Cora w policzek. Poradził sobie z nią, potem go obejrzałam, krwi nie było. Ale jakiś czas potem zauważyłam pod okiem małe, owalne zgrubienie. Jest twarde i chyba niebolesne. Możliwe, że to tylko opuchlizna po szczypnięciu, czy raczej ropień? Nigdy ropnia nie widziałam, nie próbowałam też tego wyciskać, bo to jest pod okiem.
***
Skóra wygląda normalnie, nic mu nie wycieka, nie rośnie, nie śmierdzi, a on sam zachowuje się normalnie.
***
To coś na polisiu Cora chyba maleje. Przynajmniej już się tak nie rzuca w oczy.

14.11.2008:
Łączenie nie idzie. O ile z Shibulcem zostawiam ich na noc, albo na czas nieobecności, to Kreta po włożeniu do klatki od razu leci do Cora. Wczoraj akurat odwiedzili nas poprzedni właściciele Krety no i dała popis. Krwi nadal nie ma, ale wolałabym, żeby nie używała zębów i to w tak bezczelny sposób. Zła jestem na nią.

15.11.2008:
Było tak: Rano przez 3-4 godziny w transporterze, potem w małej klatce tylko z hamakiem. ZERO zgrzytów. Raz Krecisz pociągnęła Cora za ucho, ale lekko. I leżą przytulone całą trójką, jedzą wspólnie, a miód leje się na moje serce. Mam ogromną nadzieję, że w nocy nic się nie zmieni, bo mam zamiar zostawić w klatce wszystkie trzy, a tym bardziej jutro w docelowej.

16.11.2008:
Próba generalna została brutalnie przerwana przeze mnie. Po fantastycznym weekendzie w małej klatce, w transporterze, w innym miejscu, włożone do klatki docelowej zaczęły się jeżyć i wszystko wróciło do stanu poprzedniego. Teraz znowu siedzą w transporterze, jutro będę kombinować coś z klatką. Chyba zabiorę im z niej wszystko, łącznie z tarasem. Będą siedziały na dnie skazane na swoje towarzystwo.

20.11.2008:
Towarzystwo chyba pogodzone. Czasem słychać jak się Coro odskakuje z impetem i staje dęba, ale poważniejszych kłótni brak. Kreta chyba też odpuściła zaczepki. W sobotę będzie oficjalna przeprowadzka do docelowej i próba generalna przed wspólnym pożyciem.


darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków


21.11.2008:
Teraz między Kretą a Corem trwa walka psychiczna. Kucają naprzeciwko siebie, wąsy skierowane do przodu i biorą się na przetrzymanie. Kto dłużej. Coro jest w tym mistrzem. Na każde drgnięcie Krety unosi się o milimetry, żeby jego wąsy były wyżej. Kreta speszona odwraca się, ale zaraz wraca, żeby sprawdzić, czy Coro konsekwentnie utrzymuje wąsy na swoim poziomie.
Dziwne to jest i nie potrafię rozszyfrować tego zachowania. Nie wiem, czy to Coro prowokuje, czy to pozycja obronna, kto ma większe szanse na wyższą pozycję.
Wiem za to, że nawet jeśli po powrocie do docelowej coś będzie nie tak, to Coro sobie poradzi.

***
Rozdzielać ich już na pewno nie będę, bo widzę, że nic złego się nikomu nie dzieje. Skoro potrafią siedzieć razem w transporterze, u moich rodziców, czy w małej klatce na komodzie, to w dużej też muszą. Jak nie, to powrót do spartańskich warunków i aż zmiękną. Jeśli problemem jest duża klatka, to będę tak kombinować, żeby nie była. Ale rozdzielać już nie będę.

23.11.2008:

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

02.12.2008:
Shibek mnie martwi. Jeszcze miesiąc temu miała taką ładną okrągłą pupcię. A od kilku dni znowu wygląda na smukłą laseczkę. Od ostatniego ważenia, czyli przez ok. miesiąc zrzuciła 20-30 gramów. No i nawet na ręku czuć, że jest lżejsza. Kilka dni temu miała taką nastroszoną sierść. I tuli się do mnie bardziej. Poza tym wszystko w porządku, biega, skacze, wspina się po prętach i nie jest smutna ani osowiała.
Śmieszą mnie jej relacje z Corem. Ustępują sobie nawzajem pierwszeństwa w stadzie. Ostatnio Coro bezczelnie wlazł jej pod pysk i wyłożył się na plecach, mówiąc jakby: No, to teraz iskaj mnie po brzuszku. Tak zupełnie sam z własnej woli! No i dopiero przy Corku Shiba zaczęła się, jak to ładnie Nutaka powiedziała, "bobasić".
Coriś nie jest może tak duży jak jego bracia u Persefony, ale ja cieszę się, że przerósł już babsztyle i powoli, ale regularnie jego waga wzrasta.
No i Kret. Przestała już dokuczać Corowi i tylko czasem sprawdza, czy aby na pewno nie dałby się spacyfikować. Ponieważ nie mogę odmówić reszcie stadka różnorodności w pożywieniu, Kretka nie zawsze dobrze znosi różne pokarmy. Ale sterydami nie będę jej już nigdy faszerować.


04.12.2008:
Waga Shibka się zatrzymała na 330 sprzed tygodnia i już nie leci w dół, co mnie cieszy. Dziewczynka nie kicha, jest żwawa i generalnie zachowuje się tak, jakby nic jej nie było. Więcej powiem w sobotę po badaniu.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

06.12.2008:
Jak ja lubię chodzić do weta po takie wieści!

Corleone - blizna po jajeczkach zagojona idealnie. Nic się tam złego nie dzieje, żadnych ropni ani innych brzydactw. Płucka czyste, skóra i sierść w porządku, wątroba i reszta wnętrzności też. Pani dr na moja prośbę zwróciła uwagę na serce - wszystko w normie i wręcz podręcznikowo.

Kreta - moja decyzja o zaprzestaniu podawania sterydów okazała się słuszna. Jeżeli stan skóry się nie pogarsza, to nie ma sensu upychać w szczura chemię. Serduszko bije w normalnym tempie, nie ma żadnych objawów niepokojących. Płuca czyste. Martwiłam się o brzuch - niepotrzebnie. W środku wszystko jest w jak najlepszym porządku, żaden organ nie jest powiększony, nie ma płynów, nie ma guzów, jelita prawie puste. Wygląd brzucha to po prostu sprawa kilku gramów więcej. Po pierwsze - Kreta mniej się rusza, a po drugie w jej wieku (21 miesięcy) mięśnie podtrzymujące brzuszek opadają i nie są już tak elastyczne. Stąd ten balonowaty wygląd. poza tym pani dr stwierdziła, że na szczura w tym wieku Kreta trzyma się wyśmienicie.

Shiba - sierść piękna i zdrowa. Kondycja też super. Szczur nie jest przeziębiony. Płucka czyste, żadnych szmerów. W sercu delikatna arytmia, ale mieszcząca się w granicach normy i nie niepokojąca. Narządy też ok, ale panią dr zadziwił układ i nadmiar kupek w jelitach. Są ułożone jak koraliki na sznurku. Żeby wykluczyć jakieś ropnie, Shibek będzie na obserwacji solo przez dwa - trzy dni. Będziemy liczyć kupki, a za tydzień lub dwa do kontroli. Poza tym okaz zdrowia.
Co do chudnięcia: okazało się, że utrata nawet 30 gramów w ciągu miesiąca to nic strasznego. Mam zacząć się martwić, jeśli utrata wagi będzie postępować.

Cieszę się
:)

darmowy hosting obrazków

Waga z 13.12.2008:
Shiba (16,5 miesiąca) - 360 gramów (odzyskała wagę z nawiązką)
Kreta (21,5 miesiąca) - 370 gramów
Coro (4,5 miesiąca) - 420 gramów


16.12.2008:
Nie rozumiem moich szczurów. Najpiękniejszy widok, to kiedy wszystkie razem śpią splecione w donicy, zgodnie przytulone, kiedy tylko im łebki wystają spod góry wymieszanego futra. Ale...

Od jakiegoś czasu z klatki dobiegały hałasy i popiskiwanie. Nie reagowałam, bo przecież wiem, że nikomu się krzywda nie stanie. Ale w końcu zniecierpliwiona przyuważyłam kiedyś całkiem nową sytuację. Coro przegania Shibę po całej klatce, łapie za kark (a wręcz naskakuje na nią) i iska, iska, iska, przewraca na plecy. Shiba NIGDY nie piszczała! A teraz alarmuje non stop. Czy to możliwe, żeby Coro mimo uciętych jajców miał zapędy do dominacji w stadzie? Do tej pory pozycja rudzielca była nie do podważenia.
Druga sprawa to stosunki Cora z Kretą. Czasem mam wrażenie, że się jej boi. Kiedy np. chce wejść do donicy, a ona tam jest, ten zaczyna się skradać powoli i sztywno albo równie wolno się wycofuje. Dziś rano Coro siedział w rurze, do której zaglądała Kreta. Wyraźnie próbowała złapać go zębami za palce! On się nie dawał, tylko ją policzkował. Zaskoczyło mnie, że ona była na chłopaka taka cięta.
Wygląda to tak, jakby Kreta dominowała nad Corem, Coro nad Shibą, a Shiba nad Kretą.


Waga z 28.12.2008:
Shiba - 340g
Kreta - 360g
Coro - 450g

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

Zgraja się dostraja. Kreta ewidentnie nie dopuszcza do siebie myśli, że Coro może być w tunelu. Walczy wtedy zawzięcie. Na szczęście donica jest dostępna dla całej trójki i tam sobie leniuchują zgodnie.
Shiba trochę katarzy, ale podajemy witaminki, wiec mam nadzieję, że wyjdzie z tego wkrótce.
Kret ma coraz mniej ochoty na ruch i spacerki. A co za tym idzie przybiera tu i ówdzie.
Coro nadal lubi z mną oglądać "M jak Miłość", rozpłaszcza się i drzemie.


02.01.2009:
Charakterki moich bab:
Shiba jako pierwsza wychodzi z klatki i bada teren. Najpierw przywitawszy się ze mną. Do człowieka idzie chętnie i z wielkim uczuciem. Nie spędza z nim zbyt wiele czasu, bo po kilku sekundach idzie dalej, ale po chwili wraca zostawić na pamiątkę jeszcze jednego całusa. Czasem daje się głaskać jak naleśnik. Na wybiegu zwiedza wszystkie kąty (i piec piąty), wszędzie zajrzy, wszystko sprawdzi. Pięknie reaguje na wołanie oczekując w zamian jakiegoś smakołyka. W klatce pracuś i mistrzyni budowania gniazd, rozjemca sprawiedliwy i iskacz pospolity. Jest tak kochana, że aż sama nie wierzę, że w sklepie trafiło mi się takie złotko. Uwielbiam ją.
Kreta wcale nie jest przytulasem, a półtora roku temu musiała mieć chwilę słabości. Chętnie opuszcza klatkę, ale nie żeby zwiedzać, tylko aby siedzieć na jej szczycie w tekturowym pudełku. W stresie lub podróży daje się miziać długo i nawet pulsuje oczkami, ale w normalnych sytuacjach nie lubi być dotykana. Głaskana robi uniki albo odchodzi troszkę dalej. Może siedzieć na kolanach lub ramieniu, ale jeśli sama tego chce, a ja nie pakują na nią łap. Wrzaskun kąpielowy. Kiedy czuje się niepewnie kupka i sika pod siebie. Widać, że się starzeje.


20.01.2009:
Obwieszczam wszem i wobec, że szanowna Księżniczka Shiba herbu Bursztyn kończy dziś (umownie) 18 miesięcy!

24.01.2009:
Szczęśliwa jestem, bo zmieniłam wystrój w klatce, wyjęłam koszyki i zamontowałam norkę z polaru. Byłam pewna, że zaraz Shib się za nią weźmie i za pół godziny będą strzępki, a tu niespodzianka! Shibulcowi norka tak się spodobała, że po obwąchaniu zaraz w niej zaległa wystawiając tylko pyszczek. Powoli zasypiała, tak wolniutko jej powieki opadały, była taka spokojna i zrelaksowana, że mi samej spać się zachciało.
No a teraz śpi tam cała trójca.
I jeszcze jestem szczęśliwa z tego powodu, że Shib mnie kocha. Kocha jak nie wiem co. Nie potrafię tego opisać - jak ona patrzy, jak przychodzi, jak garnie się do policzków, jak ufa - coś wspaniałego, uwielbiam tego małego szkraba.


Waga z 25.01.2009:
Shiba - 360 g (gdzie, jak, kiedy? Nie widać)
Kreta - 371 g (a kręgosłup czuć...)
Coro - 467 g


27.01.2009:
Corleone kończy dziś pół roku!

Fotki jubilata:

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

11.02.2009:
Mieliśmy dzisiaj gości - Justynę i Marzenę. Coro niestety postanowił mnie skompromitować i przywitał ciotki zębami. A potem nastroszył się jak jeż i bardzo zdenerwował. Wprawdzie Justyna dyplomatycznie zrzuciła to na karb zapachu obcych samców, ale to nie zmienia faktu, że miało być wielkie mizianie, a skończyło się na patrzeniu :(
Marzena wprawdzie okiełznała czarnucha doprowadzając do lekkiego pulsowania oczkami, ale to było chwilowe zapomnienie. Coro nasłuchał się komplementów i widocznie w łepku mu się przewróciło. No cóż, mam nadzieję, że następnym razem będzie bardziej towarzyski.
Za wizytę i prezenty dziękujemy. Tunelik zawisł pod sufitem, na malinki szczury rzuciły się niczym Coro na Marzenkowe palce. A na kolację będzie gerberek.

***
Coro alfuje (na zmianę z Shibą), więc mógł bronić terytorium, bo stałyśmy przy klatce. No i Justynę i jej zapachy poznał dopiero dziś.
Poza tym, cóż, nie miewam zbyt wielu gości, którzy lubią szczury. Do tej pory nikogo nie ugryzł. A Coro niestety czasem łapie na oślep - mój błąd, nie powinnam mu dawać smakołyków przez kratki. Inna kwestia, że był lekko sfochowany po kąpieli.
Kurczę, no nieładnie się zachował, ale mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz.


Waga z 21.02.2009:
Coro - 484 g (bardzo ładnie)
Shiba - 400 g (Gdzie? Gdzie ona ma te nadwyżki, bo ja nic nie widzę)
Kreta - 381 g (stabilnie, ale też wygląda na mniej)


darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

25.02.2009:
Dzisiaj moja Czarna Perła kończy umownie dwa lata!
Muszę przyznać, że jestem z niej strasznie dumna. Zmniejszyłam swoje wymagania w stosunku do niej, a ona łaskawie stara się o mnie nie zapominać w trakcie wybiegów.
Kreta jest zdrowa, rzadko się przeziębia, grudniowa wizyta u weta nie wykazała żadnych niepokojących zmian wewnątrz ciałka. Alergia się ustabilizowała i nie męczy już tak biduli, choć i żegnać się nie ma zamiaru.
Cieszę się z tych dwóch latek tym bardziej, że w lecie byłyśmy blisko rozstania na zawsze. I mam zamiar cieszyć się tak jeszcze jakiś czas
.

27.02.2009:
Kluchy-leniuchy: