czwartek, 11 września 2008

Corleone już z nami!


No i stało się - mam samca. A nawet chwilowo dwa. Wczoraj Justka osobiście przywiozła do Warszawy maleństwa.
Chłopcy zmęczeni podróżą ucięli sobie drzemkę na moich kolanach. Jednak włożeni do klatki od razu zaczęli ją zwiedzać.
Teraz chyba ustalają hierarchię w nowej klatce, bo ciagle słyszę łomot i piski, a co zajrzę to Cujo leży na plecach i się skarży. Coriś pacyfikuje go dobitnie, ale póki co krzywdy żadnej mu nie zrobił - nawet zadrapania. Sam Cujo nie jest taki niewinny - sam prowokuje Corleona ciągnąc go za sierść.
Troszke wcześniej było mizianie. Coriś obszedł moje ciało bardzo dokładnie, po czym ulokował się między piersiami. Potem zaczął zwiedzać najbliższe okolice czyli na razie tylko pufę. A co kilka minut kładł mi się pod ręką, przymykał oczka, ja go głaskałam, a on pocierał ząbkami.
Cujo nie miał ochoty na spacery. Od razu wlazł między nogi i nastawił sie do miziania. A spróbuj przestać! Już on przypomni po co są ludzie! Czołgał się za dłonią, byle być bliżej.
To po prostu dwie płaszczki.


Corleone Rattie's Love


Cujo Rattie's Love

Cujo, mimo, że chwilowo mieszka u mnie, nadal szuka nowego właściciela. W tej sprawie najlepiej kontaktować się z hodowlą: http://ratties-love.eu.interia.pl/

piątek, 5 września 2008

Czekamy na Corleone

Czekamy na Corleone. Corleone będzie moim pierwszym rodowodowym szczurem. Póki co mieszka jeszcze ze swoim rodzeństwem w Łodzi, ale już niedługo dołączy do mojego stadka. Wcześniej oczywiście zostanie pozbawiony swoich męskich klejnocików.
Corleone urodził się w hodowli Rattie's Love 27 lipca. Mamusią jest Bebe od Balleriny (dumbo, beige, self, satin fuz), a tatusiem Uzzi of Zirrael (rex, black verieberg spotted, standar). Odmiana Corisia to dumbo (uszka), rex (sierść), black blazed varieberk (kolor i znaczenia).
Dziękuję Justynie z Rattie's Love za zaufanie i wspaniałego szczurka.

foto by Justka (Rattie's Love)

Uwaga!

Nie polecam sklepu zookoziołek.pl. 14 sierpnia zamówiłam w nim produkty dla moich babek. Do dziś nie otrzymałam ani paczki, ani zwrotu pieniędzy, telefonu nikt nie odbiera a na maile nie odpowiada. Uważajcie na ten sklep!

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Jedziemy na sterydach

Z najnowszych wieści: byłam z panienkami w lecznicy. Kreta ma się lepiej. Tzn. nadal się drapie, ale skóra wygląda o wiele lepiej. Po raz pierwszy od dłuższego czasu przybrała na wadze - 10 gramów. Kończymy brać antybiotyk, pofilaktycznie był zastrzyk z biomectinu. Niestety, aby poprawa się utrzymywała, Kreta bierze steryd (encorton). I tak już chyba zostanie.
Pani doktor zbadała również Shibę. Wątroba w porządku, płucka czyste, serce pracuje normalnie, ząbki też ok. Żadnych stwardnień, guzków, ropieni i innych cholerstw. Czyli super.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Wieści z frontu walki z alergią

W sobotę odwiedziłyśmy Oazę (jestem pod wielkim wrażeniem dr Jałonickiej, ale to inna rzecz). Kreta została wygłaskana i obmacana ("Brzuszek pełny, pewnie najedzona, ale wątroba powiększona"). Nawet nie piszczała - chyba z nerwów.
Zostałam wypytana o wszystko. Pani dr nie potwierdziła, że to alergia na białko, bo równie dobrze może to być ściółka (to wykluczam ja - obserwacja), jakaś moja chemia czy kosmetyki, albo nawet ja sama.
Jest dosyć dziwna metoda wykrycia alergenu i jeśli ktoś w to wierzy to można sprawdzić - różdżka. Podobno ktoś to praktykuje na ul. Powstańców Śląskich.
Na koniec rany zostały przemyte jakimś środkiem silnie odkażającym i jodyną (zajodynowana Kreta pofarbowała pani dr włosy, bo zapragnęła ulokować się jej na ramieniu).
Ponieważ do tej pory względna poprawa była przy podaniu sterydu (działa tylko na objawy), Kreta ma przepisany steryd dopyszczny, który mniej obciąża wątrobę - Encorton, oraz środek na poprawę staną wątroby i skóry - Essentiale Forte. Do tego antybiotyk - Ronaxan i żel do smarowania skóry - Efa-Olie. Na deser Lakcid. A za tydzień wizyta kontrolna.
Niestety alergii nie wyleczymy. Można tylko działać jakoś na jej efekt, zmniejszyć świąd, oczyszczać ranki. No i steryd do końca życia. Zastanawiam się tylko, jak długo będzie to miało sens.
Pokruszone tabletki przemyciłam w dżemie jagodowym, łój z Essentiale było trudniej przemycić, bo się nie zmieszał. Musiałam na siłę ulokować to w pyszczku Krety. Lakcid na szczęście zasmakował jej z herbatą.

środa, 23 lipca 2008

Ta dąąąą!

Shiba, moja kochana ruda perełka, obchodziła 2o lipca (umownie) swoje pierwsze urodziny!
Kreta 25 lipca będzie świętować półtora roku!
Z tej okazji, kochane maluchy, chciałabym Wam złożyć moc najszczerszych życzeń wszystkiego najlepszego.

Shiba ma się świetnie. Jest zdrowa i okrągła. Miziakiem bym jej nie nazwała, ale przychodzi do mnie sama z siebie. Jest przesłodka. Budzi we mnie uczucia macierzyńskie - mam ochotę zacałować ją na śmierć. Pozwala się łaskotać po brzuchu (byle nie za długo). Jest ciekawska - wszystko musi sprawdzić i wszystkich przywitać. Takie rozkoszne słoneczko.
A Kreta. Alergia powoli wyniszcza Kretę. Czasem udaje się spowolnić tempo tworzenia się ran, ale cofnąć się ich za bardzo nie da. Kreta musiałaby brać zastrzyki ze sterydem co tydzień. Ograniczyłam też smarowanie różnymi maściami - jest to dla Krety bolesne. Mała zaczyna mnie kojarzyć z maściami i bólem i nie ma najmniejszej ochoty do mnie przychodzić. Jest coraz mniej produktów, które byłyby dla niej obojętne. Szczura jest na granulacie, który nie jest już granulatem zbawiennym, dostaje owoce i warzywa, chleb. Mimo to ranki są nadal. Kiedy robiłam zdjęcia, policzki Krety były całe, dzisiaj rano była ranka. Poza tym Kretka chudnie. Pięć miesięcy temu ważyła pełne 300 gram.

Linki do zdjeć z pleckami Krety:
http://www.fotosik.pl/pok...ad698790f4.html
http://www.fotosik.pl/pok...f1ddbf6a36.html
http://www.fotosik.pl/pok...434bbf1af2.html

Waga:
Shiba (12 miesięcy) - 310 g
Kreta (18 miesięcy) - 270 g










poniedziałek, 7 lipca 2008

Głową w dół






Walka z wiatrakami

Tracę cierpliwość i siły. Nie wiem już jak jej pomóc, jak ulżyć. Granulat powoli traci swoją moc, nie jest już wybawiniem. Trzeba szukać innej diety. Działają sterydy, ale nie mogę ich dawać często, bo zepsuję szczurowi wątrobę. A ran jest coraz więcej, smarowanie maściami coraz bardziej boli. Kreta już nie przychodzi na zawołanie - boi się, że znowu zadam jej ból, który niby ma leczyć...

Moja kochana Czarna Perła:



czwartek, 26 czerwca 2008

Bliźniaczki?

Z pomarańczą w tle




Wzdych...

Kretka znowu ma gorsze dni. Z Royala zamiast psiej dostaliśmy kocią karmę hypoalergiczną. Białko miało być jakoś rozbijane na niewykrywalne polipeptydy czy coś takiego, a tymczasem żadnej poprawy. Rana na plecach znowu się paprze :-( Tylko szkoda mi czarnucha, bo nic poza granulatem zjeść nie może, a widać, że ma na coś ochotę (ostatnio znalazła pająka za szafką i go pożarła).
Do Shiby kończy mi się cierpliwość czasem. Ja naprawdę wszystko jestem w stanie zrozumieć i sobie wyjasnić. Niech sobie baba buduje te gniazda, niech sobie szatkuje szmatki, niech odgryza zaciski. Tylko czemu robi to w ramach jakiegoś dziwnego opętania? W "dni rodzenia" mam małego szatana, nie szczura.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Siostrzyczki

Niedzielnego przedpołudnia udało mi się uchwycić taki oto obraz śpiących szczurów. Oaza spokoju i miłości:







Pierwszy wiosenny spacer

Najpierw niepewnie dziewczynki wychyliły nosy z transportera. Po raz pierwszy zetknęły się z taką ilością zapachów i zielonego.


Na zachętę dostały smakołyki.


Świat z kolan pani wygląda o wiele ciekawiej...

Czyżby Shiba wąchała kwiatki?


Kretka nie chciała się oddalać od bezpiecznego schronienia.


Co jakiś czas kontrolowała swoje położenie względem mojego :)