sobota, 15 grudnia 2007

Łobuzice

No i stało się... Dziś w nocy Paweł zbudził mnie nagle mówiąc, że szczury biegają po pokoju. Rzeczywiście. Zdziwiłam się, bo z pewnością zamykałam klatkę. Jedna z panien była na tyle cwana (prawdopodobnie Kreta, która otwieranie górnych drzwiczek miała już opanowane), żeby otworzyć sobie dolne dosyć oporne drzwiczki. Shiba skorzystała z okazji, że spacer jest niekontrolowany i postanowiła zwiedzić ziemię zakazaną - łóżko. Paweł zbudził się w momencie, kiedy Shiba spacerowała po jego klatce piersiowej...
Fotki z sesji z kapusta pekińską:

Nawet nie waz mi się zabrać tej kapusty!

O rany, rany, jakie to dobre...

Chyba dam radę zjeść to sama?

Tooo jest mój kawałek... kapusty!

Ok, ty też możesz, tylko po równo.

No cóż, delicje to to nie są, ale można uznać za jadalne.

Nie puszczę!


Pachnie orientem.

czwartek, 13 grudnia 2007

Wieści z frontu

Po pierwsze, to obie panienki były niedawno u weterynarza. Nic poważnego: uciążliwe swędzenie, drapanie, krostki. Podczas pierwszej wizyty dostały Biomectin (odrobaczanie) zakroplony na kark i zastrzyk przeciwświądowy (zdaje się, że Dexafort). Tydzień później powtórzyliśmy zakraplanie Biomectinu. Panny wizytę u weterynarza zniosły dzielnie, nawet nie wyrywały się za bardzo. Kreta tylko, jak na panikarę przystało, podniosła krzyk, bo obca kobieta jej gmera za uszami!

Po drugie, szczury dały mi i Pawłowi ostatnio do wiwatu. Kreta dostała kilkudniowej (albo raczej kilkunocnej), pokazowej rujki. Regularnie pomiędzy 3 a 4 w nocy odbywały się w klatce bójki i gwałty. Raz nie wytrzymałam. Najpierw oddzieliłam Kretę umieszczając ją w transporterze. Ale co tam, przecież to cwana bestia i od razu zaczęła kombinować, jak tu wyjść i prawie jej się to udało. Kreta wylądowała w klatce-chorobówce - i zajęła się gryzieniem drucików zabezpieczających wyjścia. Nie sprzyjało to spaniu. W końcu wyjęłam z klatki wszystko, co się rusza i można to strącić z hukiem, zabrałam szeleszczące papiery i skonfiskowałam jedzenie. Po 10 minutach był spokój aż do rana.
Jednak to nie zatrzymało rujki. Shiba gania za czarną jak opętana, a Kreta nadstawia się tyłkiem jak etatowa prostytutka. I tylko macha uszami tak, że prawie odfruwa.

Po trzecie, w naszym pokoju zaszły wczoraj duże zmiany w ustawieniu mebli. Klatka też zmieniła miejsce. Panny panikowały, nie wiedziały co się dzieje. Potem szkoda mi ich było, bo z przerażeniem odkryły, że ich kryjówki i spiżarnie zostały zdewastowane (czytaj: sprzątnięte). Bidule wszystkiego muszą się uczyć od nowa. Ale chyba mają frajdę, bo nowe ustawienia, to nowe tereny do zwiedzania :)

Wkrótce nowe fotki.

wtorek, 6 listopada 2007

Bijatyka. W klatce ewidentnie o jedzenie. Poza klatką - mam nadzieję, że to niewinna zabawa. Skaczą na siebie, podgryzają w kark, przewracają na plecy i iskają brzuchy. Shiba jest wytrwała. Nigdy jej sie to nie nudzi, a energia ją wprost rozpiera. Kreta natomiast jest świadoma swojej siły. Wie, że z łatwością może rudzielca odepchnąć kopniakiem, albo powalić na łopatki. Tylko panikara z niej. W czasie bójki to zawsze ona najwięcej piszczy, choć nic złego jej się nie dzieje.





Panna Kreta wyprobowuje nowy hamak. Na razie jakoś się panny nie mogą do niego przekonać. Wolą twarde posłanie w pudełku po lodach albo rurze pcv.

czwartek, 1 listopada 2007



Kreta uwielbia zakopywać się w kupie moich ubrań. Taki odpoczynek przed dalszym zwiedzaniem.
Kiedy panny się nie biją, to sie przytulają. Leżą razem, wtulone w siebie. Raz jedna opiera się na drugiej, potem zmiana. Tutaj Kreta zrobiła sobie z Shiby podgłówek.
Dziewczyny wybierają się na spacer. W lewo, w prawo... Droga wolna, można iść!
Kreta: Nieee, tego kawałka Ci nie oddam, nie ma szans!

poniedziałek, 15 października 2007

Wspólny posiłek. Jeden z niewielu momentów, kiedy panny jedzą razem bez przepychanek i rywalizacji o jedzenie.
Shiba złakniona pieszczot i dystyngowane łapki Krety.
Szczur rowerowy. Kreta upodobała sobie rower jako świetną drogę na regał.
Tańcząca Kreta balansuje niczym baletnica. Albo udaje surykatkę...
Złodziejka Shiba kradnie i zaciąga do klatki wszystko, co znajdzie w jej pobliżu. Chusteczki, woreczki, ulotki, nitki - wszystko przecież może sie przydać!

sobota, 13 października 2007

Dwa pijaki. Pragnienie wzięło górę nad komfortem picia :)
Shiba stosuje jedną ze swoich sztuczek pt. "tak cie lubię, weź mnie na ręce". Wygląda wtedy jak niewiniątko i nie można się jej oprzeć.

środa, 10 października 2007

Kreta udaje się na wycieczkę po pokoju. Najpierw niepewnie, potem ciekawość bierze górę, a instynkt odkrywcy zwycięża strach.
Kreta ucięła sobie drzemkę opatulona ręcznikiem na moich kolanach.
Co jakiś czas słychać piski dobiegające z klatki. Fałszywy alarm - Kreta panikuje, bo Shiba podejmuje próby dominacji. Ale tak naprawdę, to im ze sobą dobrze. Najlepiej widać to, kiedy śpią przytlone...
Pierwszego dnia u mnie Kreta była wyjątkowo uległa. Pozwoliła Shibie dosłownie wejść sobie na głowę. Mimo, że starsza, poddała się rudzielcowi od razu. Może dlatego nie było problemów z łączeniem panien.
W Shibie natomiast odezwał się duch dominantki. Od razu pokazała starszej lokatorce, kto tu rządzi.
Jednak najbezpieczniej w bluzie... Po kilku dniach Shiba przekonała się, że człowiek nie jest taki straszny, ale na wszelki wypadek lepiej sie chować w jego kieszeniach.


25 sierpnia - pierwszy dzień Shiby w nowym domu. Była tak zestresowana i zmęczona przeżyciami, że zasnęła na chwilę na moich kolanach.
Potem nie było już tak pięknie. Oswajanie szło opornie. Chociaż szczurcia poddawała mi się i lizała ręce, to nie chciała wychodzić za klatkę ani na moją dłoń.