Muminek, 9,5 tygodnia - to szatan. Są chwile, kiedy sam wpada pod rękę i daje się miziać i całować. Ale poza tym to małe wielkie ADHD. On nie odpoczywa. Wczoraj przez 1,5 godziny biegał. Poza tym biegał, a potem jeszcze biegał. Ciągle z czymś walczy - jeśli nie jest to pluszowy szczur ikeowy, to szarpie moje nogawki albo rękawy. Rozszarpuje jak pies zabawkę. Goniąc rękę potrafi szczypnąć ją zębami, dość boleśnie. To co mnie niepokoi, to że ciągle dokucza chłopakom. Ni z gruszki, ni z pietruszki podchodzi do Bonusa i z półobrotu kopie go w twarz. Albo podchodzi od przodu z otwartym pyskiem i ciągnie Bonusa za futro na głowie albo policzkach. To samo próbuje robić z Roux i Happym. Wczoraj zgwałcił ich kilkanaście razy. Na zmianę - w plecy, zadku, uszy i pyski. Oszczędził tylko Amorka. jestem przerażona, bo ona ma dopiero 2 miesiące! jeszcze za wcześnie na dojrzewanie.
Willy, 6 tygodni - mega odważny maluch. Jest pierwszy do wychodzenia z klatki, wczoraj bez specjalnych ceregieli zwiedzał wszystko, jakby bywał tam codziennie. Jest bardzo zrównoważony, nie szaleje, ale tez nie siedzi w kątku jak myszka. Pieszczoty nie sprawiają mu dzikiej przyjemności, ale je lubi. Szczególnie zabiega o nie, jak miziam Bonusa. Wtedy wpycha mi się pod rękę. Zaczyna ślicznie rdzawieć po bokach.
Amorek, 5 tygodni - chodząca miłość, moja kruszynka. Wczoraj nie chciał wychodzić z duny. Jeśli już to zrobił, to był obok niej, żeby móc się szybko schować. Pod koniec spaceru odważył się przejść metr od niej do mnie. I jak mi się wspiął na kark, tak tam zasnął i przeczekał ten straszny wybieg. Nadal liże. Wystarczy podać mu rękę, a on wita ją języczkiem
Amorek



Willy



Muminek



Bonus



Roux



Happy



Tea
tymczasowiczka, która chyba zostanie na stałe



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz